Gdy edukacja muzyczna w szkołach podstawowych jest rozszerzona o dodatkowe godziny lekcji muzyki, znacząco poprawia się jakość „życia szkoły” i satysfakcja uczniów… Dwaj naukowcy, Päivi-Sisko Eerola i Tuomas Eerola zbadali ponad tysiąc dzieci w dziesięciu szkołach w Finlandii. Badanie, które przeprowadzili w ramach studiów doktoranckich na Uniwersytecie Jyväskylä, mierzyło i porównywało jakość życia szkolnego uczniów z rozszerzonym programem edukacji muzycznej oraz uczniów, którzy nie mieli takich zajęć. W badaniu wzięły udział dzieci w klasach 3 i 9 (tj. w wieku 9 i 12 lat).
Jak można się domyślać, wyniki okazały się jednoznaczne. Różnice pomiędzy tymi 2 grupami uczniów były bardzo znaczące. Dzieci, które co tydzień miały o kilka godzin lekcji muzyki więcej, oceniły jakość szkolnego życia znacznie wyżej i to w wielu obszarach. W szczególności ich pozytywna opinia dotyczyła ogólnej satysfakcji ze szkoły, poczucia własnych osiągnięć i możliwości, jakie daje im szkoła.
Jednak zadowolenie uczniów nie jest sprawą prostą, jak ostrzega Päivi-Sisko Eerola. Jest ono związane również z satysfakcją nauczycieli z własnej pracy oraz liczbą ich nieobecności podczas zwolnieniach lekarskich (dzieci oceniają taką nieobecność nauczyciela jako coś dobrego, jak to potwierdziły inne badania naukowe – Ervasti et al. 2012). Lekcje muzyki mogą być zatem antidotum na te problemy szkolne, które wynikają ze zbyt niskich wynagrodzeń dla nauczycieli (czyli ich obniżonej satysfakcji z pracy), co sugeruje Eerola.
Jakie płyną z tego wnioski dla polskich szkół? Wystarczy przejść się w okolice większości naszych placówek edukacyjnych (zaledwie ulicę lub kilka budynków dalej od gmachu szkolnego), aby dostrzec grupy dzieci palących papierosy w godzinach lekcyjnych. Ich poczucie niezadowolenia z przymusu szkolnego i niska ocena jakości życia w szkole przekładają się na różne próby „wyrwania się” z tego systemu. W konsekwencji dzieci chodzą na wagary, korzystają z używek, a nauczyciele mają poczucie bezsilności w kształtowaniu dobrych postaw u podopiecznych. Oczywiście przyczyn takich zachowań jest znacznie więcej, ale niezadowolenie uczniów z życia szkolnego na pewno jest jedną z nich. Polski system edukacyjny wydaje się przerzucać odpowiedzialność za wychowanie dzieci na zapracowanych rodziców, a ci często przerzucają ją właśnie na szkołę. I koło się zamyka…
Nikt w Polsce nie mierzy satysfakcji uczniów z życia szkolnego. Nikt nie bada, jak dzieci oceniają swoją samorealizację czy możliwość własnego rozwoju dzięki szkole. W ostatnich latach chodzi tylko o te wskaźniki, które pozwalają politykom na wykazanie własnych “dokonań” (np. zwiększenie liczby absolwentów studiów wyższych; skuteczność wdrożenia obniżonego wieku szkolnego dzieci; zwiększenie biurokracji i nowych obowiązków dla nauczycieli, które tylko pozornie poprawiają pomiary systemu szkolnictwa, itd., itd.). Politycy w naszym kraju nie liczą się z opinią ani dzieci, ani rodziców, ani pedagogów. Im dłużej korzyści edukacji muzycznej dla rozwoju dzieci są tematem tabu w dyskusji publicznej, tym dłużej problemy w naszych szkołach nie będą widoczne. Zamiast rozwiązywać problemy, wystarczy je przykryć, np. zasłonić nową podstawa programową, kontrowersyjnym wykazem lektur szkolnych, itp… Tak zamaskowane problemy są już niewidoczne, a więc nie istnieją. I to ma być na sukces?
Dla porównania, Wielka Brytania już w 2011 r. podpisała narodowy program edukacji muzycznej dzieci, w ramach którego 100% uczniów w szkołach podstawowych uczy się gry z nut na jakimś instrumencie muzycznym. Brytyjczycy wprowadzili powszechną edukację muzyczną nie z powodu fanaberii, ale w odpowiedzi na problemy wychowawcze i edukacyjne we własnym szkolnictwie. Przecież nic lepiej nie rozwija dzieci (w tym ich zdolności do uczenia się) niż trening muzyczny. Potwierdziły to wszystkie badania naukowe, które w ciągu ostatnich 25 lat przeprowadzono na świecie. Wielka Brytania dba o swoich uczniów i ich przyszłość. Polska natomiast dba o biurokrację systemu i jej niezachwiane perspektywy, dlatego tak bardzo ją rozwija.
Nasze szkoły można tutaj porównać do stadionów piłkarskich…. Kiedyś w Wielkiej Brytanii każdy mecz kończył się bójką tzw. pseudokibiców. Wprowadzono więc rozwiązania prawne, systemowe i techniczne, które skutecznie rozwiązały ten problem. Polska dość dokładnie skopiowała te rozwiązania i dziś nasz futbol jest równie “bezpieczny” jak ten brytyjski. Czemu zatem kopiujemy zagraniczne pomysły tylko w obszarze sportu, ale nie szkolnictwa?
Cóż, pewnie jeszcze długo w Polsce nikt nie będzie badał poziomu zadowolenia uczniów z życia szkolnego i własnego samorozwoju w szkole. Na szczęście poziom satysfakcji naszych polityków ze sprawowania władzy jest mierzalny, a kryterium oceny stanowi ich codzienne menu. Jadanie ośmiorniczek na obiad (2015) lub jadanie bezy łyżeczką (2007) to dowód wysokiej satysfakcji z bycia „na stanowiskach”. Ktoś tutaj nadal czuje się jak na “Zielonej Wyspie”… Kto by się tam przejmował dziećmi, ich rzetelną edukacją, czy ich przyszłością… I tak przecież kiedyś nasze dzieci wyjadą na zmywak do Anglii. A edukacja muzyczna nie będzie im potrzebna ani do zmywania naczyń, ani do zamiatania ulic…
Żródła:
- Päivi-Sisko Eerola, Tuomas Eerola. Extended music education enhances the quality of school life. Music Education Research, 2013; 1 DOI: 10.1080/14613808.2013.829428
- ScienceDaily: www.sciencedaily.com/releases/2013/10/131016100112.htm