Dziś w rozmowie telefonicznej z jedną ze szkół muzycznych w Kanadzie dotarła do mnie przerażająca informacja… Doczekaliśmy się czasów, w których wspaniałe, często zabytkowe pianina, fortepiany i pianole wystawiane są na śmieci jako tzw. zbędny mebel w domu. Sytuacja ta ma miejsce w Kanadzie, ale podobnie rzecz ma się w USA i pewnie też w wielu innych regionach świata….
Istnieje też całkiem spora grupa „schronisk dla instrumentów muzycznych”. Strona www.pianoadoption.com (polskie tłumaczenie: „Adopcja Pianin”) prezentuje obszerną listę instrumentów, które można otrzymać za darmo – w każdym ze stanow USA. Właścicielom stały się już zbędne… Podobna sytuacja ma miejsce również w Europie. Np. w Niemczech instytucje typu „schroniska dla pianin” są dość popularne w całym kraju. Można w nich znaleźć renomowanej klasy instrumenty, często w świetnym stanie (lub do drobnego remontu). Czy to jest skutkiem wypierania klasycznych, wielkich i ciężkich instrumentów przez pianina cyfrowe? Czy też ludzie doceniający piękno gry na strunowym instrumencie odchodzą bezpowrotnie, a młode pokolenia w pełni zadawalają się elektronicznym plastikiem muzycznym (keyboardami, klawiaturami MIDI, itp.)? Ważne, że takie miejsca istnieją i są jeszcze ludzie, którzy zamiast wyrzucić instrument, oddają go do schroniska lub tzw. adopcji.
Sytuacja za Oceanem jest jednak bardziej tragiczna. W rozmowie usłyszałem, że skala zjawiska wystawiania pianin, fortepianów i zabytkowych pianoli przed dom jest bardzo powszechna… Jeśli w ciągu krótkiego czasu nie znajdzie się ktoś chętny na takim instrument i po prostu nie zabierze go sobie do domu, to przechwyci go śmieciarka. Reszty nie trzeba się nawet domyślać…
To jeden z przykładowych filmów utylizacji pianina z Nowego Jorku. Oceń jakość i stan tego instrumentu, który wyrzucono na śmieci:
Poniżej chyba najsmutniejszy dla każdego muzyka i nauczyciela muzyki film… Ktoś wyrzucił prawdziwy fortepian (co prawda, w bardzo zniszczonym stanie), ktoś drugi go przygarnął tylko po to, aby wydobyć z niego metalowe części i sprzedać na skupie złomu. Zarobił całe $23 (ok. 89 zł). Drewnianą resztę fortepianu spalił w przydomowym ogródku…
Chciałoby się zapytać – kiedy do Polski trafi taki dobrobyt, aby drogie, zabytkowe instrumenty wyrzucać na śmieci… Pytanie tylko, czy w kraju Fryderyka Chopina chcemy takiego poszanowania dla antyków, historii i żywej sztuki muzycznej?
Ciekawostką jest też to, że fundacje na rzecz edukacji muzycznej w USA – np. VH1 Save The Music (www.vh1savethemusic.org) oferują bardzo wysokie dotacje na zakup instrumentów muzycznych dla szkół w całym kraju. Często kwota pojedynczej dotacji sięga kilkudziesięciu tysięcy dolarów na szkołę… Zdarzają się nawet sytuacje bezprecedensowe – w 2010 r. burmistrz Nowego Jorku wraz z fundacją VH1 i firmą Time Warner Cable ofiarowali szkołom w tym mieście cały milion dolarów na zakup instrumentów…. Z jednej strony amerykańskie szkoły nie mają środków na zakup instrumentów i na szczęście znajdują się ludzie o wielkim sercu, którzy te środki zapewniają… Z drugiej strony wspaniałe pianina i fortepiany trafiają na śmietnik. Podobno, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze… Ale czy oby na pewno?
3 komentarze. Leave new
Cóż, z pewnością samo zjawisko jest przerażające, jego skala również. Zarazem jednak jest ono dobrze znane.
Na początku XX wieku firma Steinway przeprowadziła akcję publicznego niszczenia fortepianów stołowych (które m.in. sama produkowała jeszcze 15-20 lat temu). Fortepiany ustawiano na miejskich placach w piramidy i podpalano – zupełnie jak książki w hitlerowskich Niemczech. W ten sposób firma nawoływała do pozbycia się „dziadostwa”, do zakupu nowszych, lepszych instrumentów (rzecz jasna, własnej produkcji).
Znacznie mniej znane, a przez to bardziej przerażające, jest zjawisko niszczenia instrumentów – często zabytkowych, a wręcz unikatowych – w Polsce.
Polskie instrumenty nie giną uroczyście, publicznie, na Youtube, podpalone lub zabrane przez śmieciarkę. Polskie instrumenty giną po cichu – w garażach i stodołach, rozkręcone, niekompletne, spalone zamiast opału, rozbite siekierą „na części”, wystawione na taras lub do ogrodu (gdzie niszczy je pierwszy deszcz), wystawione w przestrzeni miejskiej w ramach „akcji kulturalnych”, pozostawione w domach do wyburzenia, pozostawione w sprzedawanych domach i mieszkaniach.
Wreszcie, pianina i fortepiany giną w Polsce w naszych własnych mieszkaniach i salonach – bo mogą być nieużywane i niestrojone od 20, 50, 100 lat. Tego ani na Zachodzie, ani w Stanach NIE MA. Tam raczej nie spotkamy instrumentów „zagłodzonych na śmierć”.
Często to wszystko dotyczy fortepianów i pianin polskiej produkcji – zupełnie unikatowych i niespotykanych nigdzie więcej. Zachowanych w pojedynczych egzemplarzach.
Jeżeli produkcja fortepianów i pianin w USA liczona jest w milionach – to produkcja tychże w Polsce jest (była) zaledwie kroplą w tym morzu.
Samo to, że opisuje Pani zjawisko „w odległych krajach”, świadczy o tym, że o tym, co się dzieje pod naszym nosem, nie mamy bladego pojęcia.
Proszę Pani, nie wystarczy MIEĆ zabytkowe i piękne instrumenty w Polsce. W Polsce mamy wspaniałe i o wiele rzadsze zabytki, niż w Stanach czy Kanadzie. Ale trzeba je jeszcze utrzymać i o nie zadbać – nie tylko od wielkiego dzwonu, ale i każdego roku, zawsze, i tak do końca świata.
To nie brak dobrobytu – to brak świadomości. Brak poszanowania dla zabytków, nawet tych własnych. Tego się nie leczy dobrobytem, co sama Pani swoim tekstem udowodniła.
Nikt nigdy nie zniszczył tyle polskich zabytków, co Polacy niszczą sami, i to każdego dnia, i to w okresie niepodległości i największego (dotychczas) dobrobytu. Nikt – żaden zaborca, żaden Stalin czy Hitler, żadni Szwedzi…
Po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach w Stanach czy Europie Zachodniej mimo wszystko nadal pełno będzie zabytkowych instrumentów muzycznych – amerykańskich, niemieckich, francuskich itp. W Polsce zaś nie zostanie niczego. Jedynymi zabytkami pozostaną wciąż jeszcze zadbane zabytkowe pianina sprowadzane dziś ze Szwecji, Norwegii, Danii… W Polsce pozostaną tylko cudze zabytki, niezwiązane z krajową historią, przemysłem, społeczeństwem… Wyraz „polskie fortepiany i pianina” stanie się oksymoronem.
Po śmierci dziadka straciliśmy dom. Obecie mieszkamy w lokalu komunalnym, po 3 osoby w pokoju. Zdecydowałam się oddać pianino za darmo, ale nikt go nie chce. Odmawiają miłośnicy pianin, stoiciele, skupy, komisy, schroniska, bo mechanim jest górntłumikowy. To nie dobrobyt tylko wartość rynkowa samego instrumentu spadła. Hipokryzja stroicieli którzy sami odradzają zakup antycznych instrumentów na swoich stronach a potem „ubolewają” nad ich losem. Hipokryzja!
Pani Wiolu, zacytowaliśmy Pani komentarz na naszym Facebooku (www.facebook.com/edukacja.muzyczna). Mamy nadzieję, że ktoś odpowie i za naszym pośrednictwem skontaktuje się z Panią w kwestii pianina.