Edukacja domowa, zwana z j. angielskiego homeschooling, to uczenie dziecka w domu, przez jego rodziców lub innych rodziców – nauczycieli. Dziecko kształcone w ten sposób często uczy się także poza domem, w większych grupach i może brać udział w niektórych lekcjach w szkołach państwowych. Taka forma edukacji jest legalna m.in. w całych Stanach Zjednoczonych, Anglii, Australii, Portugalii, Chile czy Tajwanie. Na Węgrzech nauczanie domowe rozwija się znakomicie. W Czechach rząd oficjalnie uznał je za dostępne dla dzieci do 12 lat. W Rumunii ustawa dotycząca nowego prawa ma być przyjęta na początku przyszłego roku. W Bułgarii rząd po cichu pozwala na to, żeby dzieci kształciły się w domu. Polska jest niestety w tym zakresie opóźniona. Nauczanie takie jeszcze nie jest całkowicie legalne, a i traktowanie takiego sposobu nauki jest bardzo złe. A przecież uczniowie uczący się w domu mają dużo lepsze wyniki niż ich rówieśnicy ze szkół publicznych czy prywatnych. Dziecko poddane edukacji domowej zawsze skorzysta więcej niż uczone w wieloosobowej grupie. Warunkiem jest tylko to, żeby nauka była systematyczna, a wiadomości konsekwentnie egzekwowane przez osobę z uprawnieniami pedagogicznymi.
Przed wojną większość dzieci rozpoczynała naukę w domu. Nauczanie domowe było powszechne zarówno w Polsce, jak i w wielu krajach Europy, gdyż kreowało elementy podmiotowości dziecka z samowychowaniem, autokreację i odpowiedzialność za siebie.
Janusz Korczak, którego ominęła edukacja domowa, bo od razu zapisano go do szkół, miał jak najgorsze wspomnienia z tamtych lat. Do końca życia pamiętał, jak wielka niesprawiedliwość i napięcie występowały między dorosłymi i dziećmi. Szkoła stała się dla niego symbolem strachu i przemocy, samotności i bezradności ucznia wobec dominacji nauczyciela – i to już na najwcześniejszym etapie kształcenia. Być może urazy z dzieciństwa wpłynęły na późniejsze metody wychowawcze, które wraz z jego wizjonerską koncepcją praw dziecka, na stałe weszły do kanonu kultury Polski i świata.
Wielu rodziców boi się posłać dziecko do szkoły i najchętniej ominęłoby szkolny obowiązek, widząc w takiej publicznej placówce i przeładowanych klasach zagrożenie. Przypadki, kiedy małe dzieci muszą płacić kolegom ze starszych klas haracze są nagminne, nie mówiąc już o innych aktach przemocy. Bo szkoła, w której uczy się kilkaset dzieci nie jest dobrym modelem. Takie placówki działają jak fabryki – wytwarzają podobne produkty, wyrównując do średniego poziomu. System edukacyjny nie uwzględnia dzieci autystycznych, ani szczególnie zdolnych.
Geniusze wszechczasów, Mozart i Chopin, podstaw muzyki uczyli się w domu. Pierwszym nauczycielem małego Wolfganga Amadeusza był jego ojciec Leopold, a Fryderyka – profesor Wojciech Żywny. W tamtych czasach nie było podstawowych szkół muzycznych. Dziś szkoły muzyczne są wszędzie, ale za to nie ma już genialnych Mozartów i Chopinów.
Lidia Bajkowska
www.LidiaBajkowska.pl
Niniejszy artykuł nie jest objęty licencją Creative Commons.
2 komentarze. Leave new
My z kolei uważamy, że Mozart i Chopin jest w bardzo wielu osobach, tylko dziś o wiele ciężej go odkryć.
Ale kultura związana z nauką gry na instrumentach w Polsce na szczęście jest coraz większa.
re-play.pl
pierwszą nauczycielką Fryderyka była matka :)